Jakby od tyłu- quasi-makro

Dłuższa przerwa w pisaniu, spowodowana podróżami. Dopiero w weekend nieco okrzepłem, ale na pooglądanie zdjęć, które zrobiłem w ostatnich dniach czasu nie było niestety.
Na pierwszy ogień zabawny temat- makro. A raczej namiastka tego makro świata. Zdjęcia zrobiłem wokół domu, dopinając na C50/1.4 Raynoxa 250. Raynox to takie ustrojstwo, bardzo proste, które rzekomo służy do robienia zdjęć makroskopowych. Jest tylko jeden podstawowy szkopuł. Nie, dwa. Pierwszy to papierowa głębia ostrości, niezależnie od przysłony. Drugi to odległość ostrzenia. Za duża przy takim obrazku. Stąd.... Ano własnie. Po pierwsze primo trafić trzeba naprawdę dobrze, aby ostre np w robalu było to, co chcemy. O pszczołach należy w ogóle zapomnieć, chyba, że idealnie z profilu, no ale przy tej odległości ostrzenia- życzę szczęścia.
Mam o tyle szczęście, że w 5dmkII można jeszcze z czego to zdjęcie cropować. Ale to i tak mizerna namiastka. Pierwsze wrażenie jest wow. Potem... chciałoby się więcej. I przede wszystkim lepiej, z dobrą jakością odwzorowania. Niestety z kompromisem trudno się odnaleźć w tym typie fotografii. Oczywiście, są dedykowane szkła, których możliwości są kosmiczne, np Canon 180/3.5 macro. Ale.... cena z lekka zabija. Na razie więc poprzestanę na namiastkach....






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program