Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

Przygotowania do Świąt

Obraz
W tym roku w piątkowy wieczór wyjątkowo ruchliwie. Wszyscy się krzątali, nawet Piksel, choć on głównie żebrząc... Było również malowanie pisanek, w tym roku kredkami świecowymi i mazakami. No jest inaczej, niż w poprzednich latach :). Przy okazji taka jakaś niewyraźna refleksja, że czas bardzo szybko zasuwa... Kiedy Krzyś tak wydoroślał...? Sony a7r i Summicron 50/2.

I znowu (gliwickie) krokusy

Obraz
Rok temu z kolegą Arkiem wybraliśmy się z rana na skwer przed Urzędem Miasta w Gliwicach, korzystając z chwili po śniadaniu. Celem spaceru były licznie kwitnące krokusy, odmiana nieco jakby inna, niż ta, którą mam przed domem- większa, bardziej intensywna. Fotografowałem Olympusem OM-D EM5 i była to fajna zabawa. Jako, że w tym roku mieliśmy się również spotkać w rzeczonych Gliwicach- umówiliśmy się znów na szybki pośniadaniowy spacer. Krokusy- a jakże były (może trochę zmaltretowane przez psy, biegające po trawniku- no trochę szkoda), sprzęt też. Tym razem Sony a7r i Canon FD 35 f/2.8, dodatkowo w kieszeni pierścień pośredni. Efekty mimo ostrego słońca zadowalają. A przy zdjęciu pszczółki- w obróbce skorzystałem z prezentu na zajączka, jaki użytkownikom sprawiło Google, udostępniając NIK Collection za darmo :)))

Swoje krokusy

Obraz
Doczekałem się. :) I robota nie poszła na marne (chyba, że Piksel je wykończy). Mowa o krokusach. Swoich. Jesienią coś mnie natchnęło i zasadziłem... 400 cebulek krokusów. Już od kilku tygodni zaczęły nieśmiało wychodzić z ziemi. Ale że zakwitły- mogę powiedzieć dziś. Trochę słoneczko zachęciło je skutecznie. Na jesieni chyba dodam jeszcze z 400 :) Fotograficznie a7r, Canon FD 35/2.8, który jest szkłem wybitnym- ostrym, lekkim i plastycznym (czytałem gdzieś recenzję porównawczą z Zeissem 35/2.8, dedykowanym do systemu Sony FE, właściwie optycznie to samo... Tylko za 10 razy więcej pieniędzy). Między aparatem i szkłem założyłem pierścień pośredni 20 mm. No daje radę taki zestaw :)

Zell Am See i Kaprun 2016

Obraz
Tośmy sobie pojeździli na nartach i to solidnie. Dobry wyjazd w doborowym gronie, piękne miejsce, narciarsko wspaniałe mimo niepogody- w tym sensie, że zima była, ale wysoko, bardzo wysoko. Poza lodowcem warunki trudne. Ale co tam. Co tam też zderzenie ze snowboardowcem, grunt, że po niespełna 2 tygodniach mogę w miarę swobodnie ruszać nogą. Było dobrze. No i do tego Synek jeżdżący coraz lepiej, no. Na tyle dobrze, że dał się namówić na freeridowe trasy. Adrenaliny było dużo, oj duuużo. A zresztą. Z tamtych miejsc lepiej zdjęcia opowiadają historie, przekazują emocje, stąd ograniczę słowo pisane do minimum, dając więcej, niż standardowo zdjęć. (Tylko Sony RX100 mk2).