Na rowerze

Młody załapał liszajozę zakaźną. Nie wiem, skąd. Zasadniczo- są brzydkie krosty na buzi. Nieleczone jest groźne. Mimo to pojechaliśmy dziś na rower. Zrobiliśmy ponad 10 km, co jak na kółka 16-calowe synka roweru jest dobrym wynikiem. Młody jest twardy, czasami zrobimy przerwę, a to na loda, a to zobaczyć- co widać na zdjęciach cmentarz koło Babic. Zresztą w Babicach chillout na całego, cała wieś jakby na lekkim, wesołym rauszu. I tak trzymać! Cała wycieczka przypominająca późnowakacyjne klimaty... Fajno. Zdjęcia robiłem już tym razem markiem, obiektyw to tylko Canon 17-40/4 L. To jest szkło!!! Po raz kolejny przekonałem się, że nie ma co uskuteczniać kompromisów.











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program