Od kilku dni w domu głównym tematem, poruszanym przez Krzysia były sprawy związane z Lego Ninjago i turniejem, który mieliśmy pojechać. Turniej odbył się, a jakże, tym razem nie w M1, jak ostatnio, tylko w Manufakturze. Różnice było widać. Rok temu tak naprawdę te klocki były popularne, ale nikt nie wiedział zbytnio, z czym to się je, jak to jest z tymi spinnerami, broniami. Przez ten czas dzieciarnia się wyedukowała, praktycznie każdy chłopak w przedszkolu Krzysia doskonale wie o Ninjago prawie wszystko... Na turnieju było bardzo tłoczno i głośno, co mi przeszkadzało. Było kiepskie oświetlenie, długie kolejki do tego, aby stać się uczestnikiem... Większość młodych zawodników po skończonym turnieju od razu wracała do kolejki, aby wziąć udział w kolejnej edycji. I tak bez końca... Krzyś zagrał w dwóch zmaganiach, oba razy niestety przegrał, ale nie wziął sobie tego do serca. Był jednym z najmłodszych zawodników, hm, jeśli moda na Ninjago nie przeminie, a jakoś dziwnie jestem pewien,