Fotografowanie w listopadzie

Nie przez przypadek przerwa na blogu trwała długo. Z jednej strony praca ostatnio nie pozwalała na zabawy aparatem, z drugiej listopad jaki w Polsce jest- każdy widzi. Trudno o wenę, niby aparat często mam ze sobą, ale chwalić się w tym roku wyjątkowo nie ma czym. Zerknąłem więc w archiwum i okazuje się, że ostatnimi laty faktycznie z tym robieniem zdjęć w listopadzie różnie bywa. Poniżej kilka ulubionych fotek z poszczególnych lat.
2011:


 To było fajne przedpołudnie, synkowi wypadły dwie mleczne jedynki... Łaziliśmy w liściach, to było nasze główne zadanie. :)

2010:


Pierwszolistopadowa wizyta na wsi, a tam zawsze coś ciekawego się zrobi. Tu Krzyś siedzący na motorze, światło zastane w stodole.

2009:


Nikon D300 i 35/2.0, szkło fantastycznie uniwersalne, dające piękne efekty. Do tego tanie i poręczne. Jedno z trzech ulubionych w systemie Nikona (do spółki z 24/2.8 i 85/1.4). Lubiłem nim robić zdjęcia w domu. Trzy lata temu Krzyś zaczął za to fotografować starym Pentaxem...

2008:


Rączki koleżanki Krzysia. Spacer po Żabiczkach i jakiś kopiec, w którym była masa biedronek. Dzo dziś wydaje mi się urocze. :) Chyba Nikon D300, Nikkor 50/1.8, który wybitny może nie był, ale ujmował mnie kolorami.

2007:


Również wizyta na wsi, mały kotek, wyraźnie zafascynowany Krzysiem, z wzajemnością. Nikon D80 i Nikkor 18-135, jak mnie to szkło irytowało, teraz się z tego śmieję, ale tendencje do przestrzeliwania ostrości miał niebywałe...

2006:


Wartość historyczna- pierwsze kroki Krzysia, miał równo rok :)))

2005:


Tym bardziej wartość historyczna, synek tuż po przyjechaniu na Wschodnią (ze szpitala), miał tu 4 dni :))) (Aparat- przywołany Pentax. Można? Można...)

W tym roku uniesień fotograficznych w listopadzie nadal nie stwierdzono.....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program