Kapadocja cyfrowo

Dużo zaległości, reminiscencji, powrót z urlopu zawsze związany jest ze zmianami codziennymi. Ale finalnie udało się jakoś zapanować nad materiałem, przywiezionym z Turcji. Na szczęście dużo tego nie było, ot około 500 zdjęć na kartach i 3 rolki filmu (tak, tak, pilnowałem się). Jaki sprzęt mi towarzyszył? Jeśli chodzi o analoga, to Canon AE-1 Program z obiektywem C50/1.8, który sprawdził się w wielu sytuacjach znakomicie oraz C5DMKII z dwoma szkłami: C28-105 i C50/1.4. Kilka słów komentarza na temat wyboru obiektywów do Marka. C28-105 już wielokrotnie pokazał mi swoją uniwersalność, bałem się nieco, że 28 mm to będzie za wąsko, poza kilkoma jednak momentami tej szerokości mi nie brakowało. 105 mm okazało się jednak potrzebne, stąd wybór padł na tego zooma. Do tego doszedł niewielki rozmiar i waga, co przy ilości sprzętu, który woziłem non-stop na plecach znaczenie miało. 50mm traktowałem jako coś, co mnie ratuje w trudniejszych warunkach oświetleniowych. A więc szkłami nie żonglowałem, było spokojnie, mogłem się jakoś skupić na tym, co robię.
W dzisiejszej notce zdjęcia krajobrazowe z Kapadocji, wykonane tylko cyfrą. Kapadocja to przepiękne miejsce, gdybym miał coś doradzić tym, którzy myślą o wycieczce do tej krainy, to (pod warunkiem, że jedziemy bez dzieci), to mimo dużej uniwersalności wyjazdu grupowego z przewodnikiem sugerowałbym wypożyczenie samochodu i objechanie wszystkiego samemu. Wiem, wiem, cena benzyny w Turcji odstrasza, ale... Agenda wycieczek zorganizowanych jest bardzo napięta, w niektórych miejscach pewnie wolelibyśmy pobyć dłużej. Co do aspektu fotograficznego- mówimy o miejscu, gdzie słońce pali niemiłosiernie. Cudownie byłoby załapać się na wczesnoporanne zdjęcia oraz magic hour w odpowiednim miejscu.
Być może warto przelecieć się nad Kapadocją balonem. My z tego nie skorzystaliśmy. Do balonów przekonania nie mam, pomijam cenę tej przyjemności- 140 euro/osoba. Z pewnością fotograficznie byłaby to orgia...

No dobrze. Nieco zdjęć.














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program