Nasze małe celebracje

Ostatnie weekendy wyglądają dość podobnie, te różnice nie są wielkie, są pewne czynności, wydarzenia powtarzalne, takie jak lekcje, spacer, trochę roboty w kuchni, wokół domu, takie nasze próby ładowania baterii. Trudno to opisać, tę zwyczajność, tak jak mgłę za oknem teraz i tu, kiedy siedzę i pisze te słowa, no właśnie, kiedy wstałem, było prawie że błękitne niebo, a teraz znów, mleko, pełne.
Poniżej kilka zdjęć z ubiegłej niedzieli, Krzyś nieodmiennie w roli głównej.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program