Buszujący w zbożu

Gdzieś na wsi, cele wycieczki były odległe od fotograficznych, więc aparatu nie brałem. I znowu okazało się, że był to błąd… Posiłkowałem się więc tym, co pod ręką, czyli iPhonem, no bo przecież najlepszy aparat to ten, który właśnie mamy ze sobą. Oczywista oczywistość, która potwierdza się już nie wiem po raz który…