A tam jakby bez większych zmian

Tak, kolejny raz Kraków, nieco inaczej, bo i miejsce do spania nie to, co zawsze, gorsze, aby była jasność, no ale nie narzekajmy, grunt, że przy Rynku, co rodzi pewne implikacje, rodzi też pokusy, choćby fotograficzne, przejść się kolejny raz po tych ulicach, już naprawdę nieźle znanych, choć nadal nie starcza odwagi, aby wejść do kilku miejsc, opisywanych w książkach, piosenkach. Tym razem tematów mniej, emocjonalnie kusiły góry, no ale absolutnie nie było jak, pozostał więc Kraków jesienią, z nieodłącznymi mgłami o poranku, ciepłym przedpołudniem, kolorami popołudnia, zapachem plantów i bram, dobrymi wspomnieniami. Jakże swojskie klimaty.












Komentarze

  1. Ach, te krakowskie mgły... Chętnie wymieniłabym je na słoneczne poranki z nizin :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program