W Karkonoszach

A, wraca masa wspomnień. Przypominam sobie miejsca, ludzi, kurcze, jakie to wszystko zywe mimo 24, 25 lat...
W Karkonoszach byłem trzy razy. Czwarty raz się nie liczy, bo byłem nie w górach, ale w zasadzie pod nimi, już w roku bodajże 2001 na jakiejś imprezie firmowej, na którą mnie wysłano z pisma, z którym współpracowałem. To był zjazd sieci handlowej, hm, w zasadzie z mojej branży. Nevermind.
Pierwszy raz w te góry pojechałem pod koniec pierwszej klasy licealnej. Pamiętam każdy dzień, wszystko. Hm, no co, genialna pamięć, czy też moc emocji jednak? Fajne to wszystko było, jak również tzw. Disputator później, o którym jest w moich kurzących się gdzieś dziennikach z tamtych czasów. Drugi raz to też liceum, ale już rok później, a że rok w liceum to lata świetlne, to i nastroje były zupełnie inne, masa dekadencji, wspomnień. Dziwny człowiek był... Trzeci raz nie był przeze mnie dokumentowany fotograficznie, ot, spontaniczny wyjazd z bliskimi kumplami i ich szkołą, też był to jakiś 1990, lub 1991...
A teraz- jutro tam wracam. Dziś- jak przyznała nasza gospodyni- zanotowali 13,5 stopnia. Na plusie. No cóż. My zabieramy wszystko. Narty, sprzęt, o którym te ileś lat temu nam się nie śniło. Biorę też aparat. Będzie co wspominać...
Zdjęcia poniżej robione Zenitem 12 XP, klisze Orwo.








Komentarze

  1. A niektórzy upierają się, że przeszłości nie ma.Jest w naszych umysłach i sercach, no i na fotografiach:)
    Wesołych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Oczywiście. U mnie ta przeszłość w zdjęciach stanowi waży element, nie wszystko mogę pokazywać (bez zgody osób będących na tychże), ale frajda jest wielka...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program