Micro 4/3 raz jeszcze

No tak.  Jest świeżość świeżość w sytuacji foto. Otóż szczęśliwym trafem stałem się właścicielem sprzętu z systemu, z którym kiedyś przez chwilkę miałem do czynienia. Była to nieco inna epoka, lata lecą.
Czego szukałem obecnie? Backupu. Niewielkich rozmiarów, dobrej optyki, pięknej plastyki i odwzorowania kolorów, dobrej ergonomii. I dostępności cenowej w systemie szkieł.
Tyle tytułem wstępu. Przede mną ciekawe doświadczenia z systemem micro 4/3. Stałem się posiadaczem Olympusa OM-D EM-5, który swego czasu był sztandarowym body w tym systemie.




Po niespełna trzech latach od premiery, m4/3 generalnie nadal bazuje na tej samej matrycy... Nie, nie dajmy się zrobić w konia, zarówno OM-D EM-1, jak i  OM-D EM-5 bazują na pokrewnej technologii. Oczywiście, tzw. features znacznie poszły naprzód. Ale czy dodatki i lepszy software są warte różnicy cenowej? Jak dla mnie- jednak nie. Mimo, że świat dookoła mówi coś innego.

Piątka jest niesamowicie ergonomiczna, w pięć minut ustawiłem sobie pokrętła tak, aby podstawowe funkcje, te najważniejsze dla mnie były pod kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki. To nie jest powszechna cecha współczesnych aparatów... Co jest dla mnie również wyróżniające? Obecna cena. Aparat kosztuje mniej więcej tyle, co lustrzanki entry-level (mówimy o nowym sprzęcie, ja posiłkowałem się rynkiem wtórnym), podczas gdy w 2012 roku trzeba się było liczyć z kosztami na poziomie lustrzanek FX. Przestało to robić zdjęcia? Oj, bynajmniej... Co jeszcze w tym jest fajnego? Filigranowość body i szkieł (widoczna na zdjęciu powyżej kultowa wręcz 45/1.8 waży 116 gramów!), genialny engine jpg-ów (z RAW-ami to inna historia, łatwo nie jest), gdzie ISO 200 trudno odróżnić o ISO 3200...., no i łatwość instalowania szkieł z innych systemów. O tym będzie pewnie wkrótce, na dziś kilka pierwszych strzałów właśnie z Olympusa 45/1.8. Światła nie było, a wiadomo, że światło dla zdjęć to jak wiatr pod narty skoczków.......:) (nie wszystkich, ale tych porządnych tak...) Mimo bladych żarówek wieczorem w domu- efekty wydają się być zachęcające. :) Do czasu powroty Leji będę miał z pewnością frajdę, ale też i potem, bo m4/3 wydaje się być doskonałym uzupełnieniem, które sprawdzi się w górach (a niech cholera pada- zarówno body, jak i szkła są uszczelniane), podczas krótkich wyjazdów... A może i wakacji, kto wie...

Poniżej więc Krzyś, chłopak wie, jak pozować.......










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program