Popołudnie w Positano

Snucia opowieści o Włoszech ciąg dalszy, snucia to słowo pasujące, my się snuliśmy, powoli, niespiesznie, wyjechaliśmy w kierunku Positano wczesnym popołudniem, cel wiadomy, popatrzeć, poszwendać się, zjeść coś, kupić drobiażdżek synkowi, zrobić kilka zdjęć. Zaparkowaliśmy samochód tak, jak poradził nam dobry duch naszego całego pobytu włoskiego- F.P., nie zjeżdżaliśmy na sam dół, wybraliśmy schody, prowadzące wśród kamieniczek, niekończące się schody.



I znów, niewielu turystów, cicho, spokojnie... Na samym dole, oprócz widoków- masa malutkich sklepików z czymś, co się nazywa "moda positana", a więc dużo ubrań z lnu, kolorowych, świetnie skrojonych, drogich... Ciekawe również sklepy z butami, gdzie sprzedawcy-szewcy szyli sandały. Na końcu głównego pasażyku komercyjnego otworzył się cudowny widok na plażę. Przysiedliśmy coś zjeść, pizza z owocami morza była niezmiennie przepyszna, a Sanpellegrino- cudownie orzeźwiająca... Potem jeszcze mały spacer, chłonięcia widoków. Tak, to miejsce, w którym czas się zatrzymuje...








Komentarze

  1. Nie wiem, co lepsze w tej włoskiej opowieści w odcinkach, zdjęcia czy tekst...
    Tak mógłby wyglądać dla mnie folder reklamowy biura podróży..., to byłaby oferta dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, u mnie zawsze takie wahanie. Pisać, czy robić zdjęcia...

      Usuń
    2. No i robisz jedno i drugie, bardzo dobre rozwiązanie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program