Zamek Książ (w kolorach i czarno-biały)

 No piękna niespodzianka. Podczas weekendu z Mamą we Wrocławiu (pięknie, miło, ale zimno i deszczowo) padła spontaniczna propozycja zwiedzenia Zamku Książ. Mnie zbytnio nie trzeba namawiać do takich pomysłów, wsiedliśmy więc ostatniego dnia wycieczki w auto i pojechaliśmy na przedmieścia Wałbrzycha.

No cóż, o Zamku Książ naczytałem się w książkach, naoglądałem w albumach fotograficznych, ale... sam przedtem nigdy tego miejsca nie odwiedziłem. Tym większe moje zaskoczenie, nawet nie tyle pięknem samego zamku, lecz mnogością oferty turystycznej na miejscu i ogromem samego kompleksu, który w ciągu raptem trzech godzin ledwie liznęliśmy. To dobra opcja na cały weekend, aby zobaczyć nie tylko zamek, ale również podziemia, palmiarnię, stajnie (to zobaczyliśmy i wkrótce również o tym miejscu), zjeść dobrze w chwalonych restauracjach (wiem, nie dziś i nie jutro, bo pandemia, ale ta się przecież do cholery kiedyś skończy, co?), a w końcu żeby przenocować w przytulnie wyglądających hotelikach tuż przy historycznych zabudowach. Dobry, spontaniczny wypad, kolejne osobiste odkrycie!












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program