Powrót do Szczyrku

 Tytuł nieprzypadkowy. Trzeba było przełamać pewne myślowe stereotypy. Udało się.

O jakich stereotypach piszę? Ano, o latach zaniedbań, wręcz haniebnych, które dotykały tę chyba najlepszą jednak stację narciarską w Polsce. Byłem w Szczyrku i okolicach kilka razy na przestrzeni około 20 lat, ostatni raz mocno już się zniechęciłem, czemu dałem wyraz tu, na blogu. A było to pięć lat temu:

Szczyrk dla wytrwałych

W tym roku udało się zebrać optymalny męski skład. Pogoda oczywiście niezbyt dopisała, no cóż, nadal czekam na słońce na nartach w tym sezonie...



Szczyrk pozytywnie zaskoczył, mimo warunków pogodowych. Może nie sama miejscowość. Wiemy, jak jest. Jedna ulica, korki, mało parkingów, etc. Ale kiedy mieszka się niedaleko kolejki gondolowej- jest w porządku. Jest na szczęście po europejsku. Stoki są długie, dobrze skomunikowane, można się wyjeździć i poczuć ogień w nogach. O to chodzi! Wszystko w stylu słowackim, bo przecież obiekt jest zarządzany przez słowacką spółkę TMR. I dobrze. Oni wiedzą, jak trasy powinny być naśnieżone, jaka musi być przepustowość wyciągów i jak zorganizować apres ski. Oczywiście, nadal do ideału brakuje, ale mamy wreszcie stację narciarską, na której można swobodnie pojeździć, a nie walczyć o przeżycie.  Brakuje może jeszcze z jednego krzesła, lepszej organizacji na Skrzycznem, ale z tego, co rozumiem, to już inny właściciel. Grunt, że całość jest ze sobą zgrabnie połączona. Innymi słowy- zwłaszcza w tym towarzystwie- super!





(Ten szczupły jegomość w czarno-czerwonej kurtce to Krzysiek, tak... Oj, umie facet jeździć na nartach, umie!)




PS. Zupełnie inną sprawą jest obecna pandemia... a raczej jej brak na stokach, w knajpach. Przestrzegających reżimu sanitarnego trudno szukać. Coż........ Salve omikron.......



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program