Poprad znów skusił

 Mam w sumie takie wielkie szczęście, że raz na jakiś czas muszę pojechać służbowo do Popradu. Słowacja, Tatry na wyciągnięcie ręki i ten bardzo, bardzo swoisty klimat. Dużo emocji. Zawsze.

Już sama droga, mimo niewygód i wiecznych korków na Zakopiance (może byśmy się np. wreszcie doczekali otwarcia tunelu, szanowna firmo Astaldi?) przynosi ucztę dla oczu... Co tu dużo mówić, Tatry to Tatry.

W piątek po południu zrozumiałem, że moja obecność w firmie nie jest już potrzebna. Wszystko zrobione. Mam wolne. Pogoda- wspaniała. Widoczność- rewelacja. I co, zostać w Popradzie? Nie. Szybkie przebranie się, elektrićka, przejazd do Starego Smokovca, oczywiście w Novej Lesnej nie mogło zabraknąć zdjęcia.

W Starym Smokovcu szybkie piwo tam gdzie zawsze... Knajpka na dworcu chyba od 30 lat taka sama...

I do góry. Kolejka na Hrebenioka. Pusto, cicho, spokojnie. Turyści? Homeopatycznie. I ta Łomnica...

Z Hrebenioka na szlak, świetny spacer, moc endorfin... i powrót po kilku godzinach. Ach, wrócić tu jak najszybciej. Postanowione!














Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program