Prawie że dzień dziecka

Tak, słoneczny dzień, pełen wrażeń, emocji, przyjemności. Głównie dla Małego.
Najpierw turniej w szkółce piłkarskiej. Sukcesy, porażki, jak zawsze, były łzy, że nie miejsce pierwsze w turnieju, ale potem, czego już nie pokazuję- również radość, bo druga pozycja drużynowo to też sukces. Mały dał z siebie wszystko i myślałem, że już koniec z aktywnościami ruchowymi na dziś.





Oczywiście- myliłem się. Krzyś miewa niespożyte siły. Po około godzinie, zjedzeniu zupy- zgodził się na rower. Trasa ambitna: Żabiczki-Lutomiersk-Kazimerz-Babice-Babiczki-Żabiczki. Łącznie 17 km i Krzysia tegoroczny rekord. Zasuwał przy tym naprawdę zdrowym tempem. Nie obyło się rzecz jasna bez przerw- między innymi na nowym placu zabaw w Babicach.




Na koniec w domu, po zjedzeniu drugiego dania- meczyk w piłę, podlewanie... Na dużym uśmiechu.


Teraz już śpi... Usnął w pięć minut, nieprzytomny.
Brać życie pełną garścią....

Fotograficznie wszystko. Sony A7R i Canon FD 70-210/4, Canon FD 50/1.8 oraz Leica z Summicronem 50.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tu już na nartach nie pojeździmy

Analogowo- Canon AE-1 Program