Powrót w Tatry. Po raz kolejny.

Tak, w tym roku również udało mi się wyjechać w Tatry na te kilka dni. Mimo kiepskich prognoz pogody zdecydowałem się forsować plan słowacki. Już jakiś czas temu zarezerwowałem łóżko w schronisku nad Popradskom Plesem, czyli w miejscówce dobrze znanej już z zeszłego roku. Przyjazd do Strbskiego Plesa późnym popołudniem. Pogoda- jednak niezła. Temperatura optymalna, nie za ciepło, nie za zimno. A więc do schroniska, drogą pamiętaną z poprzedniej wyprawy. Widoki niezapomniane i niezmiennie zapierające dech w piersiach. Po zalogowaniu się w hotelu jeszcze krótka wędrówka szlakiem pewnego potoku, tu już kiedyś w tym temacie zainspirowała mnie blogerka Hemli, którą serdecznie w tym miejscu pozdrawiam. Szlak ładny, a widoki.... :) Piątkowy poranek. Nagła zmiana prognoz. Ma być dobrze. A więc tak zwana dzida w kierunku Rysów. Tu kilka wspomnień. Na Rysy pierwszy raz wszedłem bodajże w 1992 roku wraz z paczką łojantów, od strony polskiej, szkoda, że tym razem bez żadnego z...