To był słoneczny dzień w Łodzi i okolicach. Wracałem wczesnym popołudniem z Wrocławia i stwierdziłem, że skręcę do Lutomierska, aby osobiście pożegnać tramwaj. Tak- tramwaj. Właśnie Łódź słynęła niegdyś z rozległej sieci tramwajów podmiejskich. Z centrum miasta jeszcze nie tak dawno można było dojechać do Aleksandrowa, Konstantynowa, Lutomierska, Pabianic, Zgierza, Ozorkowa. Ale wiadomo- przyszły nowe czasy, gdzie samorządy nie były skore do utrzymywania infrastruktury w należytym stanie technicznym. Linie podmiejskie popadały w ruinę, po czym zaczęły być zamykane. Niby próbuje się utrzymać komunikację pomiędzy miastami, ale umówmy się- autobusy zamiast tramwajów to pomysł w naszych realiach o tyle kiepski, że wszystkie drogi dojazdowe, choćby z Aleksandrowa to rano i po południu zakorkowane do granic możliwości arterie, co czyni podróż komunikacją naprawdę długą i uciążliwą. Nad tramwajem do Kansas i Lutomierska chmury zbierały się już od dawna. No i stało się. Nie chcę opisy...