Kaliskie reminiscencje

Wracam do weekendu, w którym hotele, mimo rozpędzającej się trzeciej fali pandemii były nadal otwarte. Postanowiłem się ruszyć, byle nie siedzieć samemu w czterech ścianach. Szybkie spojrzenie na mapę, kalkulacja, rezerwacja pokoju, spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy i w drogę. Do Kalisza. Nie wiem, skąd mi do głowy przyszedł ten Kalisz. Jakieś mgliste, nieliczne wspomnienia... W samym mieście byłem tylko raz, a właściwie to na stadionie piłkarskim, gdzie kilkadziesiąt lat temu w Pucharze Polski Widzew wygrał z Legią. Pamiętam, że pojechałem z tatą, który mecz realizował, więc siedziałem sobie nie na trybunach, a podeście kamery centralnej. Z Kaliszem mam też pachnące wspomnienia, bodajże też z początku lat 80. Tata pojechał tam kiedyś na program, odwiedzili między innymi zakłady "Winiary" i "Calisia". Z tych pierwszych przywiózł jakieś przyprawy, o ile dobrze pamiętam, a z drugich- prawie jeszcze ciepłe i pachnące słodkości- ciastka kilku rodzajów. Takie wspom...