W Górach Świętokrzyskich zimą

To taki spontaniczny pomysł z wczoraj, realizacja dzisiaj. Dużo przejechanych kilometrów, ale i frajdy masa. Te Góry Świętokrzyskie to chyba ewidentnie za mną chodzą... W wyobrażeniu większe, niż są naprawdę, może to kwestia wciąż dość żywych wspomnień z dzieciństwa, gdy w 1980 roku spędziliśmy tam Święta z przyjaciółmi. Wtedy czas spędziliśmy pod Świętym Krzyżem, coś mi się ostało w pamięci, szczyt, wigilia, kolędnicy ganiający nas po korytarzach, no i rumowisko..... Widać, że zima 40 lat temu najmocniejsza nie była... Daleko to? No ze 180 kilometrów z Łodzi, a drogi słabe. Mimo to wczoraj postanowiłem wcześniej pójść spać. Dziś rano już w pełnej gotowości, odpaliłem auto w pełnym rynsztunku, termos z odpowiednią herbatką, bułeczki, mielonka, etc. w plecaku... Aparatu nie brałem, postanowiłem polegać w pełni na nowym telefonie (iPhone 12 pro), po co nosić, skoro prognoza mówiła- zero widoczności, dużo śniegu... Dojazd do Nowej Słupi rzeczywiście bardzo obiecujący, piękne kr...