Jakoś ze trzy lata temu...

... zamykał się w dworzec Łódź Fabryczna. Czy kultowy? Cholernie nie lubię tego słowa, co znaczy, że dworzec był kultowy, no, ein moment, bez uniesień. Ot, po prostu, jak każdemu mieszkańcowi (ówczesnemu) miasta przypominał on o przeszłości, dla mnie to były z jednej strony własne podróże Łódź-Wawa-Łódź, przyjazdy kochanych członków rodziny, potem inne podróże, równiez takie, gdzie niezbyt było wiadomo, czy jadę z domu, czy do domu, próby zmian, dużo ambiwalencji. W ostatnich latach dworca podróży było mniej, tak samo jak i teraz, wolę wsiąść za kółko i jechać gdzieś, niż zdać się na PKP. To se ne wrati. Tak, jak smak czisburgerów w Bonanzie w oczekiwaniu na nie wiem co, lub zapach płyt w Lady Peron, rzeczywiście przy peronie. Teraz w miejscu starego dworca konstrukcja w procesie, coś się podnosi znad ziemi, rozmach duży, nawet poza łódzkimi standardami, no zobaczymy, z pewnością aż tak ważnego znaczenia ten nowy dworzec już dla mnie mieć nie będzie, choć kciuki trzymam. Trzy lata t...